Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

JAK UCZYNIĆ POLSKĄ SZKOŁĘ JESZCZE LEPSZĄ?

We­ekend prze­ło­mu lu­te­go i mar­ca spę­dzi­li­śmy w sa­li kon­fe­ren­cyj­nej Bi­blio­te­ki Na­ro­do­wej w War­sza­wie w to­wa­rzy­stwie „a­wan­gar­dy na­uczy­cie­li edu­ka­cji wcze­snosz­kol­ne­j” na wy­da­rze­niu pod na­zwą In­spi­ra­cje Wcze­snosz­kol­ne 2015. Jed­na z uczest­ni­czek (dy­rek­tor­ka szko­ły), okre­śli­ła awan­gar­dą tych, któ­rym chcia­ło się przy­je­chać na kon­fe­ren­cję, pod­kre­śla­jąc ich za­an­ga­żo­wa­nie w roz­wój, do­sko­na­le­nie za­wo­do­we. Idąc za tą my­ślą, pre­le­gen­tów na­le­ża­ło­by okre­ślić mia­nem „a­wan­gar­dy tej awan­gar­dy”. Wy­stą­pie­nia by­ły bo­wiem przy­go­to­wa­ne przez na­uczy­cie­li – wy­róż­nia­ją­cych się w swo­jej pra­cy pa­sjo­na­tów tech­no­lo­gii kom­pu­te­ro­wej.

Py­ta­nie kon­fe­ren­cyj­ne brzmia­ło: Jak uczy­nić pol­ską szko­łę jesz­cze lep­szą? Oto od­po­wie­dzi, któ­re wy­ni­ka­ły z kon­fe­ren­cyj­nych wy­stą­pień.

ODPOWIEDŹ 1 – KUPIĆ WSZYSTKIM UCZNIOM TABLETY

Ta­ble­ty by­ły wszę­dzie – w ho­lu pro­wa­dzą­cym do sa­li kon­fe­ren­cyj­nej (moż­na by­ło usiąść przy sto­li­ku i wy­pró­bo­wać dzia­ła­nie róż­nych apli­ka­cji), w pre­zen­ta­cjach i oczy­wi­ście na wi­dow­ni – uży­wa­ne w funk­cji apa­ra­tów fo­to­gra­ficz­nych. Po­ch­wa­łę ta­ble­tu gło­si­ło wie­lu pre­le­gen­tów.

  • Nau­ko­wo – Le­cho­sław Hoj­nac­ki z RODN w Biel­sku­-Bia­łej, któ­ry wy­ka­zał oczy­wi­ste wa­lo­ry ko­rzy­sta­nia z ta­ble­tu oraz je­go wyż­szość nad kom­pu­te­rem sta­cjo­nar­nym i lap­to­pem. Prze­mó­wi­ły do nas lo­gicz­ne ar­gu­men­ty do­ty­czą­ce po­la wi­dze­nia, ką­ta obra­zu, mo­bil­no­ści oraz „prze­zro­czy­sto­ści”, czy­li in­tu­icyj­ne­go, ła­twe­go użyt­ko­wa­nia, co po­zwa­la na ucze­nie z po­mo­cą ta­ble­tu, a nie ucze­nie, jak go uży­wać. Bo tech­no­lo­gia in­for­ma­tycz­na jest na­rzę­dziem, a nie ce­lem.

Po­win­ni­śmy być z dzieć­mi w prze­strze­ni cy­fro­wej, a nie za­ka­zy­wać, za­bra­niać, za­bie­rać (Le­cho­sław Hoj­nac­ki)

  • Bra­wu­ro­wo, a jed­no­cze­śnie się­ga­jąc do na­szych emo­cji z cza­sów mło­do­ści – Ja­cek Ści­bor z Ze­spo­łu Sz­kół w Ch­rzą­sta­wie Wiel­kiej po­ka­zał, że ta­blet za­wie­ra apli­ka­cje, któ­re za­stę­pu­ją urzą­dze­nia wy­ko­rzy­sty­wa­ne przez nas w prze­szło­ści. Każ­dy slajd – zdję­cie ma­gne­to­fo­nu ka­se­to­we­go, dia­sko­pu, ma­szy­ny do pi­sa­nia, apa­ra­tu fo­to­gra­ficz­ne­go „Zu­ch” czy kli­szy fo­to­gra­ficz­nej ORWO – wy­wo­ły­wał po­mruk no­stal­gicz­ne­go za­chwy­tu. A te­raz ma­my to wszyst­ko w for­mie apli­ka­cji na ta­ble­cie!
  • Od stro­ny prak­tycz­nej i spraw­dzo­nej – na­uczy­ciel­ki przed­sta­wia­ły frag­men­ty za­jęć z wy­ko­rzy­sta­niem ta­ble­to­wych apli­ka­cji. Mo­gli­śmy obej­rzeć na fil­mach, jak dzie­ci ro­bią zdję­cia po­go­dy do me­te­oro­lo­gicz­ne­go ka­len­da­rza, jak two­rzą al­bu­my, hi­sto­ryj­ki, ma­py my­śli, ta­bli­ce z cie­ka­wost­ka­mi, jak pro­gra­mu­ją, ani­mu­jąc wy­my­ślo­ne przez sie­bie opo­wia­da­nia itp.
  • Mo­gli­śmy też sa­mi po­czuć emo­cje to­wa­rzy­szą­ce dzie­ciom pod­czas za­jęć, kie­dy pa­ni Alek­san­dra Scho­en-Ka­miń­ska z Ze­spo­łu Sz­kół w Pi­le prze­pro­wa­dzi­ła qu­iz na ży­wo dzię­ki wy­ko­rzy­sta­niu smart­fo­nów.

Oczy­wi­ście, da­li­śmy się prze­ko­nać. Już nikt nie ma wąt­pli­wo­ści, że wy­ko­rzy­sta­nie TIK w edu­ka­cji jest nie­unik­nio­ne, a ta­blet jest lep­szy niż kom­pu­ter czy ta­bli­ca mul­ti­me­dial­na.

Nau­ka pro­gra­mo­wa­nia. Swo­ich sił pró­bu­ją pa­nie z Nie­pu­blicz­nej Sz­ko­ły Ak­tyw­no­ści Twór­czej w Zie­lon­ce

ODPOWIEDŹ 2 – ZMIENIĆ STYL PRACY NAUCZYCIELA

Dr Mi­ro­sław Dą­brow­ski (Uni­wer­sy­tet War­szaw­ski) pod­kre­ślił moc­no, że je­dy­ny fak­tycz­ny po­stęp w edu­ka­cji jest efek­tem zmia­ny sty­lu pra­cy na­uczy­cie­li. Nau­czy­ciel nie mo­że przy­wią­zy­wać się do pod­ręcz­ni­ka czy wy­tycz­nych pod­sta­wy pro­gra­mo­wej, bo to czę­sto pro­wa­dzi do ogra­ni­cza­nia dzie­ci. Bar­dzo smut­no za­brzmia­ła opo­wieść o na­uczy­ciel­ce, któ­ra „do­sta­ła” w pierw­szej kla­sie dzie­ci po­tra­fią­ce li­czyć po­wy­żej 100, ale trzy­ma­jąc się pod­ręcz­ni­ka, aż do trze­ciej kla­sy nie wy­szła z dzieć­mi po­za set­kę, a na ko­niec sa­ma stwier­dzi­ła, że po trzech la­tach na­uki te dzie­ci umia­ły mniej niż na po­cząt­ku.

Nie­zgod­ność wy­ni­ków do­świad­cze­nia z do­tych­cza­so­wą wie­dzą to jest dro­ga do ucze­nia się, do zdo­by­wa­nia wie­dzy (dr Mi­ro­sław Dą­brow­ski)

Z tru­dem mu­sie­li­śmy przy­znać, że czę­sto bez­re­flek­syj­nie ba­zu­je­my na nie­do­cią­gnię­ciach i za­miast wspie­rać uczniów, blo­ku­je­my ich na­tu­ral­ną chęć do na­uki. Prof. Mał­go­rza­ta Żyt­ko (Uni­wer­sy­tet War­szaw­ski) po­ka­za­ła ćwi­cze­nie w pi­sa­niu li­ter spraw­dzo­ne przez na­uczy­ciel­kę. Jak moż­na się spo­dzie­wać, za­zna­czo­ne na czer­wo­no by­ły wszyst­kie błęd­nie za­pi­sa­ne li­terki, pod ćwi­cze­niem skru­pu­lat­nie pod­li­czo­ne i opa­trzo­ne ko­men­ta­rzem: „Na­stęp­nym ra­zem bar­dziej się po­sta­raj, za­tem­pe­ruj ołó­we­k” itp. A prze­cież moż­na ina­czej – moż­na po­zwo­lić dzie­ciom roz­wią­zy­wać trud­niej­sze ćwi­cze­nia, wy­kra­cza­ją­ce po­za pod­sta­wę pro­gra­mo­wą, moż­na po­li­czyć do­brze na­pi­sa­ne li­tery i w ko­men­ta­rzu na­pi­sać: „Na­pi­sa­łeś po­praw­nie i ład­nie więk­szość li­ter. Co mo­żesz zro­bić, że­by na­pi­sać ład­nie wszyst­kie?”. Po ta­kich re­flek­sjach nie dzi­wi­ły bra­wa, ja­kie otrzy­ma­ła prof. Żyt­ko za stwier­dze­nie: „Nie jest ce­lem re­ali­zo­wa­nie pod­sta­wy pro­gra­mo­wej. Ce­lem jest wspie­ra­nie roz­wo­ju dziec­ka, a pod­sta­wa pro­gra­mo­wa jest środ­kiem do te­go ce­lu”. W ta­kim ra­zie co ro­bić, na co po­sta­wić, zmie­nia­jąc styl pra­cy? Prze­de wszyst­kim nie obra­żać in­te­li­gen­cji dzie­ci, da­jąc im zbyt ła­twe za­da­nia, dać im pra­wo do po­peł­nia­nia błę­dów i sa­mo­dziel­ne­go do­cho­dze­nia do roz­wią­za­nia, sta­wiać mą­dre py­ta­nia, pla­no­wać cie­ka­we za­da­nia, po­zwo­lić dzia­łać. Ale tu już wy­ła­nia się od­po­wiedź trze­cia.

     

Jak na kon­fe­ren­cję o no­wych tech­no­lo­giach przy­sta­ło... Ko­dy QR by­ły wszę­dzie.

ODPOWIEDŹ 3 – POZWOLIĆ DZIECIOM MYŚLEĆ SAMODZIELNIE I DZIAŁAĆ

Bez wzglę­du na to, czy wy­ko­rzy­stu­je­my apli­ka­cje na ta­ble­cie czy tra­dy­cyj­ne na­rzę­dzia pra­cy – to uczeń ma być ak­tyw­ny na lek­cji, a nie na­uczy­ciel. Ta idea by­ła moc­no pod­kre­śla­na w wy­stą­pie­niach prof. Mał­go­rza­ty Żyt­ko, dra Mar­ka Pio­trow­skie­go (dy­rek­tor Ośrod­ka Ro­zwo­ju Edu­ka­cji) i dra Mi­ro­sła­wa Dą­brow­skie­go. A za­czął Mar­cin Po­lak (re­dak­tor na­czel­ny Edu­news.pl), przy­wo­łu­jąc za­sa­dy pra­cy z dziec­kiem przed­sta­wio­ne w książ­ce Win­cen­te­go Da­wi­da „Me­to­da po­cząt­ko­we­go na­ucza­nia” z… 1868 ro­ku. W tym wy­pad­ku nie trze­ba by­ło nas prze­ko­ny­wać. Nau­czy­cie­le edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej wie­dzą do­sko­na­le, jak waż­na jest ak­tyw­ność dziec­ka – ni­gdy póź­niej ucznio­wie już tak in­ten­syw­nie nie dzia­ła­ją. Jed­nak pew­ne aspek­ty tej ak­tyw­no­ści na­le­ża­ło­by prze­my­śleć. Prze­de wszyst­kim przyj­rzeć się te­mu, co dzie­ci umie­ją fak­tycz­nie, a nie – czy ich roz­wój jest zgod­ny z tym, co uzna­no za nor­mę dla ich wie­ku (na czym ba­zu­ją ba­da­nia doj­rza­ło­ści szkol­nej). Dla­cze­go to jest tak istot­ne? Po­nie­waż naj­czę­ściej uczy­my dzie­ci te­go, co już umie­ją. Jest to szcze­gól­nie wi­docz­ne na ma­te­ma­ty­ce. Da­je­my dzie­ciom zbyt ła­twe za­da­nia. Na do­da­tek ocze­ku­je­my, że roz­wią­żą je w ocze­ki­wa­ny przez nas spo­sób. Dla­cze­go nie da­je­my dzie­ciom trud­niej­szych za­dań? Bo nie wie­rzy­my, że so­bie z ni­mi po­ra­dzą, że są w sta­nie je roz­wią­zać. A wy­star­czy po­zwo­lić im dojść do roz­wią­za­nia sa­mo­dziel­nie, swo­ją wła­sną dro­gą, my­śleć po swo­je­mu. I niech po­peł­nia­ją błę­dy! Błąd jest po­cząt­kiem ucze­nia się. A roz­wi­ja­ją tyl­ko te stra­te­gie, któ­re dziec­ko wy­my­śli sa­mo­dziel­nie.

Nie wol­no nam ura­żać in­te­lek­tu dzie­ci, da­jąc im zbyt ła­twe za­da­nia (prof. Mał­go­rza­ta Żyt­ko)

Oglą­da­jąc za­ję­cia pa­ni Be­aty Skrzy­piec z Ze­spo­łu Sz­kol­no­-Przedsz­kol­ne­go w Pia­sku, mo­gli­śmy się prze­ko­nać, jak kre­atyw­ne są dzie­ci w wy­my­śla­niu roz­wią­zań, jak świet­nie ra­dzą so­bie na przy­kład z za­da­nia­mi, któ­re od gim­na­zja­li­sty wy­ma­ga­ją uło­że­nia ukła­du rów­nań. A przede wszyst­kim, jak chęt­nie dzie­ci wy­ja­śnia­ją swo­ją stra­te­gię, swo­ją dro­gę do roz­wią­za­nia. Bo klu­czo­wym dla ro­zu­mie­nia ma­te­ma­ty­ki jest py­ta­nie „dla­cze­go”, a le­piej „bo­…” za­da­ne w trak­cie wy­po­wie­dzi (we­dług dra Dą­brow­skie­go „dla­cze­go” lek­ko ha­mu­je, na­to­miast za­chę­ca­ją­ce „bo” po­py­cha wy­po­wiedź do przo­du). Co się dzie­je, kie­dy nie po­zwa­la­my dzie­ciom roz­wi­jać się w stre­fie naj­bliż­sze­go roz­wo­ju i ucząc go­to­wych roz­wią­zań, wy­mie­rza­my ka­rę za po­peł­nia­nie błę­dów? Dziec­ko pod­da­je się, re­zy­gnu­je z wła­sne­go roz­wią­za­nia, a to pro­wa­dzi do pa­syw­no­ści in­te­lek­tu­al­nej. Czy­li nu­dy. A nu­da za­bi­ja! Po­zwól­my też dzie­ciom uczyć się od sie­bie.

ODPOWIEDŹ 4 – ZAZNACZYĆ SWOJĄ OBECNOŚĆ W INTERNECIE

To tro­chę prze­wrot­ny wnio­sek, ale kie­dy przyj­rzeć mu się z bli­ska, na­bie­ra sen­su. Przy­je­cha­li­śmy na kon­fe­ren­cję szu­kać in­spi­ra­cji, więc mie­li­śmy też moż­li­wość do­wie­dzieć się, skąd czer­pią in­spi­ra­cję ci, któ­rzy mie­li być in­spi­ra­cją dla nas. Więk­szość pre­le­gen­tów to człon­ko­wie gru­py blo­ge­rów Su­per­bel­frzy (oraz fa­ce­bo­oko­wej podgru­py Su­per­bel­frzy Mi­ni), któ­rzy wy­ko­rzy­stu­ją to me­dium spo­łecz­no­ścio­we do dzie­le­nia się do­bry­mi prak­ty­ka­mi. Do­dat­ko­wo pro­wa­dzą wła­sny blog, na któ­rym za­miesz­cza­ją po­my­sły na lek­cje, ćwi­cze­nia, za­da­nia. Niektó­rzy pro­wa­dzą dru­gi blog – kla­so­wy, wrzu­ca­ją tam co­dzien­nie zdję­cia z za­jęć, pra­ce uczniów, za­da­nia do­mo­we. Dzie­le­nie się do­bry­mi prak­ty­ka­mi to sta­ra na­uczy­ciel­ska tra­dy­cja (prze­ra­bia­li­śmy podrzu­ca­nie so­bie cie­ka­wych ar­ty­ku­łów, po­ży­cza­nie su­wa­ków, chwa­le­nie się po­my­słem na faj­ne licz­ma­ny al­bo na za­mia­nę pla­sti­ko­wej bu­tel­ki w świn­kę czy rol­ki po pa­pie­rze to­a­le­to­wym w ro­bo­ta). Dzię­ki in­ter­ne­to­wi pro­ce­der ten nie ogra­ni­cza się już do jed­nej szko­ły czy ko­le­ża­nek ze stu­diów – po­zna­je­my po­dob­nych nam pa­sjo­na­tów z dru­giego koń­ca Pol­ski i czer­pie­my, czer­pie­my… A po­tem mo­że­my dać od sie­bie. Na nie­ba­ga­tel­ne do­dat­ko­we ko­rzy­ści ta­kich blo­gów zwró­ci­ła na­szą uwa­gę pa­ni Ka­ro­li­na Że­la­zow­ska. Współ­cze­sny ro­dzic chce wie­dzieć, w czy­je rę­ce od­da­je swo­ją po­cie­chę (zda­rza­ją się już proś­by o cv na­uczy­cie­la). Wcho­dząc na blog, ma oka­zję zo­ba­czyć, z ja­kich me­tod i na­rzę­dzi ko­rzy­sta na­uczy­ciel i jak jest za­an­ga­żo­wa­ny w swo­ją pra­cę. Po­tem ro­dzic chce zo­ba­czyć, jak je­go dziec­ko pra­cu­je, co dzie­je się na lek­cji. Blog kla­so­wy da­je wgląd w co­dzien­ne dzia­ła­nie dzie­ci, po­zwa­la na zo­ba­cze­nie wła­sne­go dziec­ka w dzia­ła­niu, a przede wszyst­kim – na zwe­ry­fi­ko­wa­nie en­tu­zja­stycz­ne­go stwier­dze­nia dziec­ka: „dzi­siaj nic nie ro­bi­li­śmy, tyl­ko ca­ły dzień się ba­wiiii­li­śmy!” (tak skwi­to­wa­li ucznio­wie dwu­go­dzin­ne za­ję­cia w sa­li kom­pu­te­ro­wej, na któ­rych nie­po­strze­że­nie na­uczy­li się od­czy­ty­wać go­dzi­nę z ana­lo­go­we­go ze­ga­ra). Sko­ro chce­my mieć w ro­dzicach sprzy­mie­rzeń­ców, rzecz jest war­ta prze­my­śle­nia.

ODPOWIEDŹ 5 – NAUCZYĆ AKTYWIZUJĄCYCH METOD PRACY NAUCZYCIELI DRUGIEGO ETAPU

Na ko­niec kon­fe­ren­cji za­pla­no­wa­no waż­ną dys­ku­sję o dzie­wię­cio­lat­kach na pro­gu przej­ścia do kla­sy IV – co zro­bić, że­by unik­nąć ka­ta­stro­fy dy­dak­tycz­nej. Cho­dzi nie tyl­ko o to, że dziec­ko o rok młod­sze niż wcze­śniej tra­fi do kla­sy IV, gdzie nie bę­dzie już mia­ło jed­nej pa­ni (do ko­go się przy­tu­lić?), gdzie nie bę­dzie nie­zau­wa­żal­ne­go prze­ni­ka­nia się na­uki ję­zy­ka, ma­te­ma­ty­ki czy przy­ro­dy, ale sztyw­no po­dzie­lo­ne na 45-mi­nu­to­we od­cin­ki przedmio­ty, na do­da­tek każ­dy z in­nym na­uczy­cie­lem. Ostat­nio za­czy­na być wi­docz­ny ko­lej­ny pro­blem – do kla­sy czwar­tej tra­fiły już dzie­ci uczo­ne z wy­ko­rzy­sta­niem TIK i zde­rzy­ły się z sy­tu­acją, że na­uczy­cie­le nie tyl­ko nie wy­ko­rzy­stu­ją me­tod ak­ty­wi­zu­ją­cych, ale rów­nież spo­ra­dycz­nie ko­rzy­sta­ją z TIK. Pro­po­zy­cji pa­dło wie­le, na przy­kład za­pra­sza­nie na­uczy­cie­li dru­gie­go eta­pu na lek­cje otwar­te do klas I–III, wspól­ne ra­dy szko­le­nio­we, wy­jaz­dy in­te­gra­cyj­ne. Nam przy­szedł do gło­wy jesz­cze je­den po­mysł. Od za­wsze dzie­li się na­uczy­cie­li na tych z edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej i tych z dru­gie­go eta­pu. Są szko­ły, w któ­rych te gru­py ma­ją na­wet od­dziel­ne po­ko­je na­uczy­ciel­skie. Or­ga­ni­zo­wa­nie od­dziel­nych kon­fe­ren­cji tak­że po­głę­bia po­dział na „my i oni”. Nie da się ukryć, że obie gru­py od­czu­wa­ją lek­ką wza­jem­ną nie­chęć. A mo­że by tak wspól­na kon­fe­ren­cja? Iden­tycz­na jak ta, w któ­rej wła­śnie wzię­li­śmy udział. Niech „dru­gi eta­p” zo­ba­czy, że dzie­ci mu­szą dzia­łać, że potra­fią ko­rzy­stać z kom­pu­te­rów i ta­ble­tów, i że potra­fią my­śleć. Niech na­uczy­cie­le ma­ją oka­zję po­wie­dzieć, z ja­ki­mi pro­blemami się bo­ry­ka­ją po „o­trzy­ma­niu” no­wej kla­sy, i jak moż­na by tym pro­blemom za­po­biec. Niech ra­zem z na­uczy­cie­la­mi edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej za­sta­no­wią się, jak przy­go­to­wać dzie­ci na „no­we”, „in­ne”. Ta­ka de­ba­ta nie po­win­na się od­by­wać pod nie­obec­ność na­uczy­cie­li z dru­gie­go eta­pu, bo wnio­ski bę­dą z za­ło­że­nia po­ło­wicz­ne.

Nie spo­sób w krót­kim ar­ty­ku­le od­dać wszyst­kich mą­dro­ści, któ­re pa­dły ze sce­ny (kto był, ten sko­rzy­stał). Dla nas rów­nie waż­ne są te mą­dro­ści, któ­re pa­da­ją przy sto­li­ku z ka­wą, her­ba­tą i cia­stecz­ka­mi. Po­zwo­li­my więc so­bie na za­pre­zen­to­wa­nie opi­nii ku­lu­aro­wych.

PLOTKI Z KULUARÓW

Kie­dy ma się przed so­bą dwa in­ten­syw­ne dni w to­wa­rzy­stwie pra­wie trzy­stu ob­cych lu­dzi, naj­waż­niej­sza na po­cząt­ku jest at­mos­fe­ra. Do­sko­na­le wie­dział o tym Mar­cin Po­lak, or­ga­ni­za­tor kon­fe­ren­cji, któ­ry cie­pło i z hu­mo­rem przy­wi­tał przy­by­łych. Od ra­zu zro­bi­ło się mniej sztyw­no, a bar­dziej swoj­sko i sym­pa­tycz­nie. Po­tem z każ­dym wy­stą­pie­niem to po­czu­cie się po­twier­dza­ło. By­li­śmy „u sie­bie”, mo­gli­śmy spo­koj­nie słu­chać i chło­nąć.

Pierw­szym, co rzu­ca­ło się w oczy i odróż­nia­ło tę kon­fe­ren­cję od in­nych, to pro­fe­sjo­nal­ne pre­zen­ta­cje (a czę­ściej „pre­zin­ta­cje” – tak or­ga­ni­za­to­rzy okre­śla­li te po­wsta­łe w Pre­zi). Czyż­by na­resz­cie ode­szły w nie­byt tek­sto­we slaj­dy z wy­ko­rzy­sta­niem kosz­mar­ne­go Co­mic Sans? Obej­rze­li­śmy wie­le fil­mi­ków, al­bu­mów ze zdję­cia­mi. Mie­li­śmy oka­zję uczest­ni­czyć w do­świad­cze­niach na ży­wo dzię­ki do­dat­ko­wej ka­me­rze usta­wio­nej na sce­nie. Spraw­dzić swo­ją zna­jo­mość cy­ta­tów fil­mo­wych, a głów­nie za­sa­dę funk­cjo­no­wa­nia apli­ka­cji ka­ho­ot na smart­fo­nach.  Nu­dzić się nie by­ło moż­na.

Mi­mo bra­ku za­pla­no­wa­ne­go cza­su na spo­tka­nia z in­ny­mi uczest­ni­ka­mi, uda­ło nam się uszczk­nąć kil­ka­na­ście mi­nut na ku­lu­aro­we re­flek­sje. Pierw­sza – o kom­pu­te­rach, ta­ble­tach i smart­fo­nach. Zga­dza­my się, że nie sta­no­wią dla dzie­ci atrak­cji sa­me w so­bie (to już dla nich co­dzien­ność), że są to na­rzę­dzia i nie moż­na ich w szko­le nie wy­ko­rzy­sty­wać. Mo­je roz­mów­czy­nie za­uwa­ży­ły jed­nak, że mło­de na­uczy­ciel­ki nie ro­bią już po­mo­cy „po sta­re­mu” (licz­ma­nów, kla­se­rów, hi­sto­ry­jek itp.), że oprócz TIK-o­wych na­rzę­dzi wo­lą go­tow­ce i, nie­ste­ty, kse­rów­ki (ma­my na­dzie­ję, że uważ­nie przy­glą­da­ły się wy­stą­pie­niom pa­ni Jo­an­ny Apa­na­se­wicz z „Ma­łej Sz­ko­ły” w Ko­ni­nie). Nie­bez­pie­czeń­stwem jest za­nie­cha­nie za­baw ma­ni­pu­la­cyj­nych, roz­wi­ja­ją­cych mo­to­ry­kę ma­łą. Trze­ba ko­rzy­stać z po­mo­cy w sta­rym sty­lu, bo w do­mu ra­czej nikt się z dziec­kiem tak nie po­ba­wi. Dla uczniów ta­blet nie jest już atrak­cją, atrak­cją jest pla­ste­li­na! Po­za szko­łą jej nie uży­ją… Na szczę­ście wie­lu na­uczy­cie­li edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej na­dal jest „zbie­ra­cza­mi” czy „cho­mi­ka­mi” i po­tra­fi wy­cza­ro­wać cu­da na przy­kład z pu­de­łek od za­pa­łek. A przy oka­zji – ro­śnie nam po­ko­le­nie „wo­żo­ne sa­mo­cho­de­m”, dla któ­re­go fraj­dą jest prze­jażdż­ka au­to­bu­sem czy po­cią­giem, a przej­ście po sa­li mu­ze­al­nej (nie mó­wiąc o wy­pra­wie do la­su) – wy­czy­nem fi­zycz­nym na mia­rę osią­gnię­cia spor­to­we­go.

„Dla uczniów ta­blet nie jest już atrak­cją, atrak­cją jest pla­ste­li­na!” Mą­dre­go to i mi­ło po­słu­chać. Pa­nie ze Sz­ko­ły Pod­sta­wo­wej w Knu­ro­wie.

Ja­ko że kon­fe­ren­cja na­uczy­cie­li edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej gro­ma­dzi głów­nie ko­bie­ty, na­szą uwa­gę zwra­ca­li pa­no­wie na wi­dow­ni. Uda­ło nam się z kil­ko­ma po­roz­ma­wiać. Pan Ja­cek Ści­bor skoń­czył na­ucza­nie po­cząt­ko­we, bo nie do­stał się na stu­dia ak­tor­skie, a do woj­ska na dwa la­ta nie uśmie­cha­ło mu się iść. My­ślał, że to przej­ścio­wy po­mysł, ale wsiąkł i do dziś pra­cu­je w szko­le. Zro­bił ko­lej­ne stu­dia i uczy in­for­ma­ty­ki, za­ra­ża­jąc ko­le­gów no­wy­mi tech­no­lo­gia­mi. Ja­ko pre­le­gent zro­bił fu­ro­rę swo­im wy­stą­pie­niem, po­ka­zu­jąc, że na­uczy­cie­lo­wi zdol­no­ści ak­tor­skie też są po­trzeb­ne. Pan Mi­chał Kacz­marski bar­dzo so­bie ce­ni pra­cę z ma­ły­mi dzieć­mi. Od­czu­wa, że by­cie męż­czy­zną bar­dziej uła­twia mu pra­cę niż utrud­nia. Świet­nie ukła­da mu się współ­pra­ca z ro­dzi­ca­mi, a dzie­ci go uwiel­bia­ją (to opi­nia pa­ni Ewy Ły­siak z tej sa­mej szko­ły). Ko­lej­ny roz­mów­ca przy­je­chał na kon­fe­ren­cję, aby pod­pa­trzeć me­to­dy pra­cy i zgro­ma­dzić jak naj­wię­cej po­my­słów do pra­cy z wła­sny­mi dzieć­mi, któ­re są w edu­ka­cji do­mo­wej. Pa­no­wie obec­ni na kon­fe­ren­cji, na­wet je­śli obec­nie nie pra­cu­ją już z dzieć­mi, mie­li w swo­jej za­wo­do­wej ka­rie­rze ta­ki epi­zod. Dzię­ki te­mu ich wy­stą­pie­nia (więk­szość z nich by­ło pre­le­gen­ta­mi) świet­nie po­ka­zy­wa­ły zro­zu­mie­nie po­trzeb dzie­ci, jak i sy­tu­acji na­uczy­cie­li.

 

      Za­mi­ło­wa­nie ak­tor­skie moż­na
z po­wo­dze­niem re­ali­zo­wać
w szko­le. Ja­cek Ści­bor
z Ze­spo­łu Sz­kół w Ch­rzą­sta­wie Wiel­kiej
      Dzie­ci bar­dzo lu­bią swo­je­go pa­na. Mi­chał Kacz­mar­ski
z Pol­sko­-An­giel­skiej SP Edi­son w War­sza­wie w to­wa­rzy­stwie ko­le­żan­ki z pra­cy, Ewy Ły­siak
      Ta­ka kon­fe­ren­cja to skarb­ni­ca wie­dzy i in­spi­ra­cji tak­że do pra­cy z dzieć­mi w na­ucza­niu do­mo­wym.

In­spi­ra­cje z In­spi­ra­cji

Su­per­bel­frzy RP http://www.su­per­bel­frzy.edu.pl/

Win­cen­ty Da­wid „Me­to­da po­cząt­ko­we­go na­ucza­nia” http://po­lo­na.pl/i­te­m/218024/4/

In­te­rak­tyw­na wer­sja „Na­sze­go Ele­men­ta­rza” http://www.ie­le­men­tarz.pl/

Jed­na ze stron z nie­od­płat­ny­mi ma­te­ria­ła­mi do pra­cy http://www.min­struc­tor.pl/

Po­mysł na współ­pra­cę mię­dzy­na­ro­do­wą szkół http://www.etwin­ning.ne­t/pl/pu­b/in­dex.htm

 


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.