SKĄD SIĘ WZIĘŁO BABIE LATO
Mieszkamy w klimacie, który nie pozwala nam się znudzić pogodą. Kiedy mamy już dosyć listopadowej szarugi, wyczekujemy pierwszego śniegu, żeby przykrył łyse drzewa i rozświetlił bure ulice. Kiedy już najeździmy się na nartach i uprzykrzy nam się poranne odśnieżanie samochodu, z radością witamy roztopy i cieszymy się coraz cieplejszym wiosennym słońcem. Potem niecierpliwie wyglądamy czasu, kiedy będzie można włożyć letnie sukienki i wyjechać na wakacje. Lipcowe upały skłaniają natomiast do marzeń o chłodniejszych jesiennych dniach prześwietlonych feerią złoto-czerwonych odcieni i pełnych szumu liści, tych jeszcze na drzewach i tych pod nogami.
Nie znam nikogo, kto nie zachwyca się przełomem lata i jesieni, specyficznym dla polskiego klimatu. Za oknem piękne słońce, w południe jeszcze bardzo ciepło, a przyroda zapewnia liczne atrakcje. Ze względu na kolorystykę często nazywamy ten okres złotą jesienią, ze względu na to, że zjawisko to jest charakterystyczne dla naszego klimatu – również polską jesienią, ale dlaczego ten okres przełomu nazywamy babim latem? Teorii jest wiele, etymologia nie wskazuje jednego źródła.
TAJEMNICZE NICI
We wrześniu pojawia się w powietrzu mnóstwo cieniutkich pajęczych nitek, które często zdejmujemy z ubrania czy włosów. Kiedy przyjrzymy się uważnie, zobaczymy na końcu każdej z nich małego pająka. W ten sposób wiele gatunków pająków podróżuje w poszukiwaniu lepszego miejsca zamieszkania czy schronienia na zimę. Zjawisko to obserwowane jest na całej półkuli północnej – na tych niciach przędnych pająki potrafią przemierzać kilkusetkilometrowe odległości, czasem na sporej wysokości (dostrzeżono je nawet na wysokości 1500 m). Nazwa dla tych nici przyjęła się nawet w biologii, a określenie rozszerzyło się na czas, kiedy jest ich najwięcej, czyli przełom września i października. Dlaczego jednak na te pajęcze nitki mówimy „babie”?
LATO STARYCH KOBIET…
Baba to dawne określenie starej kobiety (dzisiaj na takie panie, nawet z nami niespokrewnione, mówimy łagodniej – babcie, wskazując na wiek, w którym posiada się wnuki). Przymiotnik „babie” wskazuje na przynależność lub właściwość, używamy go również dzisiaj, ale w formie „babskie” (babskie gadanie, babskie łzy, babskie kino czy babska literatura) i ta forma dotyczy kobiet w każdym wieku, nie tylko starych. Z pierwotnym znaczeniem możemy spotkać się w wierszu Kraszewskiego (Był sobie dziad i baba, bardzo starzy oboje…). Może być tak, że mieniące się w słońcu pajęcze nitki przywołują na myśl srebrne włosy starszych kobiet. To oczywiste skojarzenie, ale nie jedyne.
Do interesujących wniosków może doprowadzić analiza występującego w języku niemieckim określenia Altweibersommer albo Alterweibersomer (Alt – stary; Alter – starość; Weib – baba; Sommer – lato). Polskie „babie lato” może być tłumaczeniem z języka niemieckiego. Ciekawostką jest w tym określeniu rzeczownik Weib, który może wcale nie być określeniem bab, ale mieć związek z Weben (tkanie). Jak wiadomo, tkaniem zajmowały się w gospodarstwie kobiety, baby. Najpierw jednak trzeba było wykonać dość ciężką fizycznie pracę międlenia lnu. Odbywało się to na przełomie września i października. Rozgrzane pracą kobiety rozbierały się stopniowo aż do pasującej bardziej do gorącego lata lekkiej bielizny. Możliwe, że „babie lato” miało być żartobliwym określeniem na czas, kiedy ciężko pracujące kobiety, mimo chłodów, korzystały jeszcze z letniego odzienia.
Powiązanie Weib i Weben przywodzi na myśl jeszcze jedną hipotezę. Pewnie nie tylko mnie tkanie skojarzyło się z przędzeniem. A stąd już blisko do prządek – trzech starych kobiet zajmujących się przędzeniem, strzeżeniem i przecinaniem nici ludzkiego żywota. Znane są nam najlepiej jako Mojry z greckich mitów (rzymskie Parki), ale spotkać je można w mitologiach innych narodów i baśniach ludowych (w mitologii skandynawskiej Norny – olbrzymie wieszczki podlewały święty jesion, drzewo życia, a ich pojawienie się zmieniało ludzkie losy). Możliwe więc, że unoszące się w słoneczne dni późnego lata pajęcze nici przywodziły na myśl przędzę ludzkiego życia.
CZY INDIANIE MAJĄ COŚ WSPÓLNEGO Z NASZYMI BABAMI?
Zjawiska atmosferyczne związane ze zmianami zachodzącymi w okolicach równonocy jesiennej są podobne na całej półkuli północnej: pogoda się uspokaja. Dzieje się tak z powodu względnej równowagi między półkulą południową, która już nie jest tak mocno nasłoneczniona, a półkulą północną, która jeszcze nie zdążyła się całkiem wychłodzić. Ten przyjemny okres u nas nazwaliśmy babim latem, natomiast w Ameryce Północnej określany jest Indian Summer, czyli indiańskim (albo indyjskim!) latem. Dlaczego? Czy znajdzie się w gronie czytelników ktoś, kto potrafi przybliżyć nam etymologię tego określenia? Czy Indianie (a może Hindusi) mają coś wspólnego z naszymi babami?
PIĘKNA JESIEŃ ŻYCIA
Ze wszystkich pór roku, które naturalnie przypisujemy kolejnym okresom ludzkiego życia, najlepiej przyjęła się jesień. To piękny eufemizm na starość – spowolnienie życiowego pędu, tęsknota za młodością, niepokój wywołany zbliżającą się zimą… Ostatnio sięgamy także w tym wypadku do określenia „babie lato”. To ten czas w życiu kobiety, kiedy jaśnieje wewnętrznym blaskiem, kiedy mądrość doświadczeń pozwala jej na zwolnienie biegu, na dystans do świata zewnętrznego i siebie samej. Kiedy życie z szalonego zamienia się w… pogodne. I tak rozumianego babiego lata życzę wszystkim koleżankom.:)
Pisząc ten artykuł, obficie czerpałam ze strony Obcy język polski.